Noworoczne postanowienia

Noworoczne postanowienia


Drodzy Czytelnicy.

Kiedy już na dobre opadł czar magicznego okresu minionych świąt Bożego Narodzenia i wystrzałowego Sylwestra, wystrojone i pachnące choinki chyba już w większości znalazły miejsce w … różnych miejscach, a z drugiej strony  duch Nowego Roku i karnawałowy okres trwa w najlepsze, pomyślałam że to dobry pomysł aby zastanowić się nad tym, co zwykło się określać mianem noworocznych postanowień i nieco o tym porozmyślać, zadać kilka pytań i poszukać na nie odpowiedzi.

Kto i po co podejmuje postanowienia z początkiem roku? W zasadzie każdy może takie decyzje podejmować i każdy nie musi tego robić. Rzecz w tym, że początek roku jest bardzo dobrą okazją, motorem, czynnikiem sprzyjającym. Zacząć coś teraz, obserwować efekty i w miarę upływającego czasu, może na koniec roku dokonać podsumowania. Nie zamierzam podejmować myśli na temat jakie rzeczy można w ten sposób rozpocząć i w ogóle od czego zacząć. Przecież nie ma na to schematu i określonego algorytmu. Każdy jest inny, to wiadoma sprawa i nie każdemu w ogóle jest to potrzebne. Myślę, że większość takich postanowień dotyczy rozpoczęcia czegoś od samego początku roku. Osobiście niczego takiego nie postanowiłam, niemniej nieco inną sprawą jest zaplanować realizację czegoś w ciągu roku jak np. zacznę w marcu nowy kurs, latem w końcu pojadę w Bieszczady na co najmniej jeden tydzień, jesienią pobiegnę w półmaratonie. W tym miejscu nazwałabym to raczej noworocznym planowaniem, które w samo w sobie jest ciekawym i szerokim tematem wymagającym naszkicowania sobie pewnego rodzaju mapy drogowej dojścia do zakładanego celu.

Na ile noworoczne postanowienia każdego z nas straciły już na ważności i w ogóle nie dostały szansy na realizację? Jest przecież tak, że kończy się wiele razy na słomianym zapale i po niespełna tygodniu ludzie stają się zawiedzeni na siebie, że nie wypaliło już na starcie. Na tle pochmurnego
i deszczowego styczniowego nieba, kiedy ulice szare tak samo jak w listopadzie, nie sprzyja taka sytuacja w rozpromienionym i optymistycznym wejściu w nowy rok. Zwykliśmy także pocieszać się myślą, że to dopiero początek nowego roku więc zacznę od jutra. Na pewno.

Na ile jesteśmy tak zmotywowani że realizujemy noworoczne postanowienia i czy w ogóle jest sens postanawiać coś z początkiem roku? Myślę że tak i nie bo zależy to przede wszystkim od tego jak dobrze znamy siebie samych. Jeśli jesteśmy na tyle mocni w sobie, aby powiedzieć że dam radę od początku, proszę bardzo, trzeba spróbować. To jest dobre zwłaszcza dla tych, którzy w jakiś sposób raz kiedyś siebie poddali takiej próbie, która może nawet nie zakończyła się sukcesem, może nie dobiegli do mety ale byli blisko. To dobre rozwiązanie dla takich właśnie ludzi. Kiedy jednak nie znasz siebie na tyle dobrze, nie zaczynaj od razu rewolucji życiowej. Pozwól sobie na to, żeby rewolucja przyszła kiedy będziesz na to przygotowany, metodą krok po kroku, bez codziennego mierzenia postępów, stawania na wadze i liczenia godzin bez papierosa. Tak od mniejszego celu do kolejnego, większego tylko wtedy kiedy skończysz wcześniejszy.

Zastanawiające jak taka metoda zupełnie niepostrzeżenie, jakby po cichu, wyzwala i buduje w nas coś, czego bardzo potrzeba człowiekowi właśnie na dzisiejsze czasy, a mam na myśli cierpliwość. Więcej cierpliwość to mniej nerwów, mniej stresu, mniej kortyzolu w organizmie.

Stawianie sobie wyzwań, realizowanie wyznaczonych sobie celów jest jak najbardziej pożądane dla każdego. Nie pozwala na letarg w którym zazwyczaj się uwsteczniamy, daje napęd żeby iść dalej przed siebie. Nie trzeba zaraz biec, przecież spacerem także idziemy do przodu, co więcej w spacerze zachwycamy się otaczającym nas światem i dostrzegamy te rzeczy, na które nie zwracamy uwagi
w biegu.

Co do jednego jestem przekonana – każda decyzja związana z podjęciem czegoś co mamy zmienić w swoim życiu a co ma prowadzić nas do bycia lepszym, podniesienia komfortu psychofizycznego jest dobra, niezależnie od momentu w którym tę decyzję podejmiemy. Potrzeba jednak odrobiny rozsądku, żeby nie rozczarować się w przedbiegach. Potrzeba krótkiego rachunku mocnych i słabych stron własnej osobowości, żeby w ogóle zobaczyć punkt startowy i wachlarz kierunków w które można się zaangażować, wyzwań które możemy podjąć i odnieść sukces. Tego właśnie życzę każdemu w rozpoczętym na dobre 2019 roku.

1 Comment
  • Adam
    Posted at 15:19h, 16 stycznia Odpowiedz

    Bardzo pozytywny wpis dający do myślenia i zastanowienia się, zarówno nad samym sobą jak i swoim postępowaniem, planami i marzeniami. Może jednak warto planować zmiany trochę później, np w połowie roku 🙂 …

Post A Comment